poniedziałek, 18 lipca 2011

Stanisław Janicki

W publikacjach na temat „Groźnego” jest często wspominany Stanisław Janicki pochodzący z Dobrej. Jest on doskonałym przykładem jak można było wtedy tragicznie ,skończyć za przynależność do oddziałów podziemia niepodległościowego. Kiedyś znalazłem jego kwestionariusz osoby represjonowanej na stronie IPN jednak nie wykorzystałem do pisania. Dziś znajdując o wiele ciekawszy dokument protokół z wykonania kary śmierci oraz artykuł z Głosu Wielkopolskiego na temat naczelnika więzienia w którym wykonano wyrok śmierci. Postanowiłem wrócić do tematu powiązując wszystko w całość.

Stanisław Janicki rocznik 1925 urodzony w Dobrej pow. turkowski. Był milicjantem w Ostrowie Wielkopolskim skąd zdezerterował w listopadzie 1945 roku. Do oddziału „Groźnego” przyłączył się 3 stycznia (wg dokumentów hczarnecki.republika.pl/dzialorg.htm 1 styczeń, 3 wg artykułu z E.T) 1946 roku podczas ataku oddziału dowodzonego przez „Orła” na posterunek MO w Kowalach Pańskich. Członkiem oddziału był do 5 stycznia 1946 roku, kiedy to dostał się do niewoli. I za te jak pisano w uzasadnieniu wyroku 3 dni (2 z hakiem) został postawiony przed WSR w Poznaniu. Postawiono mu również zarzut dezercji z MO. WSRy nie były łaskawe dla dezerterów którzy wstępowali do oddziałów podziemia. 7 października zostaje skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 22 listopada. Nie odniósł skutku list Romana Janickiego* (ojca Stanisława) do Bolesława Bieruta. W liście tym przytoczonym przez panią Piasecką w Echu Turku. Była prośba o ułaskawienie/zmianę wyroku argumentowana młodym wiekiem skazanego który mógł „zbłądzić” był jedynym synem członka PPS (Romana Janickiego). Na odmowę zmiany wyroku mógła wpłynąć zasada że z prawa łaski kożystano tylko wtedy gdy by mogło to pozytywnie wpłynąć na wizerunek organu ułaskawiającego lub uznano że skazaniec nie może już szkodzić władzy. Natomiast bardzo żadko stosowano prawo łaski w stosunku do żołnierzy jeszcze działających oddziałów, gdyż taką karę stosowano aby zastraszać i zniechęcać innych do walki w oddziałach lub pomocy im.
Prawdopodobnie jednak ani ten list ani żadne pismo do NSW i Bieruta w którym wnioskowano o zmianę wyrou nie dotarło do adresata. Przeważnie bowiem tego rodzaju pisma nie były wysyłane dale a tylko dołanczane do akt sprawy.
Wyrok w tym konkretnym przypadku mógł zostać wykonany, przez pluton egzekucyjny składający się z trzech, czterech żołnierzy (plus dowódca plutonu na każdego skazańca przypadało co najmniej trzech wykonujących) którzy strzelali do przywiązanego prawdopodobnie do słupa skazańca aż do opróżnienia magazynków na dziedzińcu więzienia. Jeżeli oczywiście stosowano się tu do wytycznych odnoszących się do wykonywania kary smierci. Wyrok wykonywano w areszcie na Młyńskiej Lub też skazanego zabijał sam naczelnik więzienia strzałem w tył głowy gdzieś w lesie pomiędzy Gądkami a Kórnikiem. Należy jednak zdecydownie przyjąć pierwszą wersję . Chciałem jednak opisać obydwie możliwośći wykonywania wyroków w Poznaniu w tym okresie.

I tu by się kończyła sprawa . Gdyby nie fakt że w protokole wykonania kary śmierci widnieje nazwisko Jan Młynarek. Kim był Jan Młynarek szerzej w artykule http://www.gloswielkopolski.pl/polecamy/247881,naczelnik-strzelal-jak-w-katyniu,id,t.html#material_2

W tym artykule pojawia się bardzo ważna informacja dla mieszkańców powiatu turkowskiego. Chodzi mi o ten cytat

„Szybko zrobił karierę w branży mleczarskiej. W 1953 roku został dyrektorem Powiatowego Zakładu Mleczarskiego w Turku. Czym zajmował się później - z jego akt nie wiadomo.” (pewnie wiadomo tyle że trzeba było by zapytać a nie ma kogo bo na pewno ktoś z Turku albo okolic go pamięta a ja był bym wdzięczny za informację)

Wcześniej nie spotkałem się z tą informacją w żadnych źródłach (lub przeoczyłem).

Protokół z wykonania kary śmierci na Stanisławie Janickim można obejrzeć na stornie Pana Henryka Czarneckiego http://hczarnecki.republika.pl/prot4.htm w zakładce „wykaz straconych” po kliknięciu na nazwisko Janicki Stanisław w tabelce.

Dziwie mnie jeden fakt że pisze się o Młynarku we wszelkich dostępnych mi materiałach jako o naczelniku więzienia. Tymczasem proszę spojrzeć na protokół. W miejscu „naczelnik więzienia” widnieje nazwisko Kazimierz Kępa (oczywiście nie chcę się wymądrzać).

* Jeśli dobrze myślę to ten sam pan który wystawił fałszywe dokumenty międzyinnymi Piotrowi i Stefanowi Kosobudzkim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz