sobota, 14 stycznia 2017




W zeszłym roku pojawiło się drugie wydanie książki „Konspiracji antykomunistyczna i podziemie zbrojne w Wielkopolsce w latach 1945-1956”. Wydanie jest rozszerzone o jakieś 200 stron. Mimo to nikt nie doczeka się na nowe informacje odbitki dokumentów zdjęcia, cokolwiek co odpowiedziałoby na stare pytania dotyczące oddziału „Groźnego”. Mimo że w środku znajdują się dwa artykuły autorstwa doktora Jerzego Bednarka. Pierwszemu zmieniłbym tytuł na „Oddział partyzancki Eugeniusza Kokolskiego wersja 1.3” drugi którego wcześniej nie czytałem dotyczy Stanisława Przybylaka „Marianny”. Ten artykuł jest o tyle ciekawy, ale tylko dla mieszkańców powiatu turkowskiego, że pokazuje trochę mechanizm tworzenia się struktur AK w tym rejonie. Zostały rozwinięte pewne wątki z życia Stanisława Przybylaka. To też jest jakaś mała nowość. Naprostowano udział informatora „Wulkan” w próbach pojmania. Z resztą nawet Bednarek dokopał się do jego danych i podał konkretne nazwisko. Przy okazji zajebał się przy opisywaniu ilu to mieszkańców Turku wyjechało na roboty. Gdyby te 7tyś wyjechało to by w tym mieście chyba tylko staruszkowie zostali (w tym czasie o ile pamiętam Turek miał gdzieś 11tyś ludności patrząc na Wikipedię to będzie niecałe 10 tysięcy w tym Żydzi tych z kolei na roboty nie wywieziono tylko wcześniej wywieziono do gett i obozów co zmniejsza jeszcze liczbę potencjalnych kandydatów na przymusowych robotników z samego Turku). 7 tyś. ok ale razem z powiatu. Pewne dane należy sprawdzać, a nie brać w ciemno co ktoś napisał wcześniej i żeby było ładniej używać nieprecyzyjnego języka. Jeszcze mamy nową listę członków oddziału. Kilka nazwisk odpadło coś nowego się pojawiło. A literówki w nazwiskach i inne błędy zostały. I tyle mamy nowego w tym temacie. Gratulacje kupa gówna za pieniądze podatników. Przez 9 lat badać i tylko tyle móc napisać o oddziale „Groźnego” to tylko IPN potrafi. To jest moje subiektywne zdanie albowiem wiem, że robili kwerendy podczas których znajdowano kolejne dokumenty, mają kontakt z rodzinami żołnierzy „Groźnego”, sprawa z Warty podobno wyglądała inaczej (nadal Bednarek co mnie bardzo wkurza i za pewne nie tylko mnie nadużywa słowa „rozkaz” zwłaszcza gdzie brakuje na to pisemnego potwierdzenia a podobno bardzo skrupulatnie wszystko odnotowywane. Najbardziej drażni to w odniesieniu do akcji w Warcie) ale po co mieli by uwzględniać pracę regionalisty z tego miasta. IPN pies ogrodnika komuś nie dadzą poczytać zobaczyć dokumentów (niech nikt się nie zasłania że historycy i dziennikarze mogą bo mi chodzi o zwykłych ludzi) a sami w tej sprawie nic nie zrobią. Przy okazji nie widziałem w nowym wydaniu kopii meldunku z podpisem „sierżant Kokolski” (o ile dobrze pamiętam). Łatwiej było by dzięki temu tłumaczyć niektórym osobnikom jak się nazywał. Cóż pech. Całej książki nie oceniam tylko tą część o „Groźnym”. Oceniam źle albowiem, IPN jest to instytucja duża finansowana z podatków ludzie zawodowo zajmują się tam pracą naukową. Chyba można wymagać od pracowników instytucji państwowych dobrej pracy. Niektórzy przez lata opisali masę spraw a tu ciągle to samo. To cholernie irytuje. Jeżeli jednak ktoś zaczął interesować się oddziałem „Groźnego” teraz nie potrzebuje specjalnych informacji na temat członków swojej rodziny musi zapoznać się z jej zawartością.